10 pytań do... Księdza Proboszcza
W ten szczególny, świąteczny dzień zadamy 10 pytań kolejnej, ciekawej Osobie, leśnikowi, który został księdzem.
Dziś odwiedzamy mieszkańca parafialnej plebanii, czyli sekretne życie naszego Księdza Proboszcza.
pytanie spoza dziesiątki:
Czy spodziewał się Ks. Proboszcz że będzie musiał udzielać wywiadu?
Nie !!! W moich największych przewidywaniach nie myślałem że Pan Krzysztof przyjdzie do mnie i będzie mnie przepytywał i będzie ze mną robił wywiad No jak to? Jak wszyscy, to wszyscy .
1. Dobra, zacznijmy od dzieciństwa: Czy ksiądz jak był mały bawił się odprawiając msze w szaliku zamiast stuły?
Nie! Nie chciałem być księdzem. Tato mnie przekonał, że księża chodzą w sukienkach, a mężczyzna nie chodzi w sukienkach. Tak, że nie chciałem być księdzem.
To jak to się stało, że ubrał ksiądz prawdziwą stułę?
Powiem szczerze, że gdzieś mi tam po drodze troszkę to chodziło. Miałem taką Ciocię, która się za mnie ciągle modliła i ciągle mi mówiła Jareczku - będziesz księdzem. A ja mówiłem, Ciociu Franiu – nie będę księdzem! Chcę mieć żonę, pięcioro dzieci. Najlepiej, żebym był leśnikiem… Ciocia Frania się uparła i bardzo gorliwie się modliła i pewnego dnia coś się stało że pewnego dnia zaiskrzyło (ha ha ha…śmiech księdza Proboszcza😉) i zostałem księdzem.
2. Czy według księdza Jarek, Jarosław i ksiądz proboszcz to te same osoby, czy może dwie różne? Czy Jarek i Jarosław słucha proboszcza i na odwrót?
Oj, ale Pan zadaje pytania? Trudne? To takie życiowe – myślę. Powiem, że pytanie dotyczy tego, że zawsze najpierw mam świadomość tego że jestem człowiekiem i sprawy ludzkie nie powinny być mi obce. Nie uważam, że moje kapłaństwo w jakiś sposób sprawia że moje bycie Jarosławem jest lepsze od innych, czy czyni mnie kimś ważniejszym. Po prostu. Najpierw zawsze był Jarek, był Jarosław, a potem był ksiądz. Dlatego staram się nie wykorzystywać tego, że jestem księdzem, a druga sprawa, powiem szczerze, że czasem jest tak, że też muszę się trzymać bardzo ludzkich spraw, a od nich się zazwyczaj zaczyna, kiedy się rozmawia z ludźmi, trzeba być empatycznym i otwartym na sprawy, które mnie bezpośrednio nie dotyczą. Na przykład: nie mam żony, nie mam dzieci. Staram się tutaj zrozumieć i żonę i męża i nawet te małe dzieciaki.
3. Ze wszystkich ludzi ma ksiądz najbliżej do kościoła. Jak wygląda życie na plebani ze świadomością że sąsiadem za ścianą jest Pan Jezus?
Na początku powiem tak: mam sypialnię, która jest dokładnie nad Tabernakulum, tzn. ściana przylega do kościoła. Kiedyś sobie uświadomiłem, że tam gdzie kładę głowę jest pod spodem Tabernakulum. Tak mnie to troszkę poruszyło. Nie budzi to jednak we mnie jakiś emocji, tylko jakąś taką pewną oczywistość. Myślę sobie, że dla mnie, jak i dla księdza jest to o tyle dobre, że mogę dosłownie w kapciach pójść do kościoła i nie raz to robię, albo nawet jak to się mówi w „portkach do roboty” idę z Panem Jezusem porozmawiać. Uważam, że robię to zdecydowanie za rzadko. Powinienem robić to znacznie częściej. Przede wszystkim ze względu na moje potrzeby duchowe, a przede wszystkim ze względu na naszą parafię. Proboszcz powinien się troszkę więcej modlić za swoich Parafian. Więc ja się uderzam w piersi i przyznaję się do tego, że chciałbym więcej.
Czyli poprawi się ksiądz? Tak, obiecuję, poprawię się, postaram się !
Dogaduje się ksiądz z Sąsiadem? Tak, dogadujemy się. Myślę sobie, że jesteśmy czasem w takiej relacji, że potrafię się z Panem Bogiem pokłócić, albo nie zgadzać w pewnych kwestiach. Czyli jak z Sąsiadem? Ha ha.., tak, jak z Sąsiadem, ale nie drzemy kotów, nie mówię do Pana Jezusa „podejdź mi tu do płota, jak ja podchodzę…” Po prostu staram czasami go odwiedzić.
4. Co się księdzu najbardziej nie podoba w naszej Parafii, co chciałby ksiądz zmienić tak w pierwszym rzucie?
Nie wiem, czy to chodzi o niepodobanie się, czy bardziej o sprawę takiej świadomości. Jak wygląda dzisiaj życie na dużych osiedlach. Sam się wychowałem na osiedlu i wiem, że są rodziny, że są takie domy, mieszkania, gdzie pomimo swojej bliskości jest też duża anonimowość. Brakuje mi takich wzajemnych kontaktów. Potwierdzam, wszyscy, z którymi przeprowadzałem wywiady o tym wspominają, wszyscy tęsknią za tą jednością. Właśnie, każdy chce, ale właśnie, trzeba się zmobilizować. Ja bym widział właśnie kościół, jako miejsce, gdzie można się spotykać. Staram się żeby to było takie miejsce otwarte i kościół i tereny wkoło kościoła. Czasem proponuję nawet ludziom: chcecie robić rodzinną imprezę, chcecie robić spotkanie? – dla mnie nie ma żadnego problemu. Ja bym tak to widział, żeby kościół był na zasadzie takiej troszkę integracyjnej. Tego mi brakuje.
Brakuje mi też tego, żeby ludzie troszeczkę tak wykorzystali, że kościół mają bardzo blisko, że kościół jest otwarty, czasem do późna, że można przyjść i porozmawiać z Panem Jezusem. Ja nie mogę do tego nikogo zmusić, ale byłbym naprawdę bardzo zadowolony, gdyby w naszej parafii była jeszcze większa pobożność adoracyjna polegająca na tym, że ludzie przychodziliby nie tylko na adoracje organizowane, ale też sami na adoracje, aby pobyć z Panem Jezusem. To się powoli dzieje, są ludzie, którzy idąc do pracy wstępują na chwilę. Są nawet tacy, którzy nie są z naszej parafii, przyjeżdżają do Metalchemu i przychodzą porozmawiać z Panem Jezusem.
Chciałbym, aby była większa świadomość na osiedlu, co my tu mamy, mając tak blisko kościół, a co za tym idzie, chciałbym, aby ludzie mieli większą wiarę, że Pan Jezus tu po prostu jest.
No bo jest – nie da się tego ukryć. No właśnie
5. Przewrotnie zapytam: Jest coś, co najbardziej rozśmieszyło księdza w naszej parafii, do czego ksiądz często wraca?
Co rozśmieszyło…? (ha ha ha… tutaj ksiądz Proboszcz zaczął się śmiać) No powiem tak: ha haha… (W końcu to ja nie wiem, czy to moje pytanie Go tak rozśmieszyło na tyle, że zaniemówił ze śmiechu, czy co innego.😉) Nie powiem, że się śmieję z ludzi. Czasami mam takie sytuacje, że nawet muszę się powstrzymywać w czasie Mszy Świętej, bo coś mnie bardzo rozśmieszyło. Ale coś, co jest dla mnie taką wielką radością i co jest dla mnie bardzo poruszające, to są nasze dzieciaki, które przylatują, jest ich dużo wokół kościoła, przylatują do kościoła. Pamiętam kiedyś taką sytuację: spotkałem dziewczynkę, która klęczała przed ołtarzem i całowała Pana Jezusa na tej płaskorzeźbie z Ostatniej Wieczerzy, obcałowała wszystkich apostołów. Śmieszy mnie, ale też to jest taką moją radością, że babcie, które przyprowadzają swoje maluszki czasem sobie uderzają w gong, ja im nie zabraniam, niech sobie podzwonią. Jak jestem na górze i słyszę jak jakieś dziecko uderza w gong i „gonguje", to jest taka moja radość, że dzieciaki w kościele z Panem Jezusem się zapoznają. To są rzeczy, które wzbudzają we mnie radość.
6. Lubi ksiądz kaczkę? Hm…nie wiem co powiedzieć
No dobra ułatwię, dla poprawności, żeby nie było politycznie: czy lubi ksiądz drób? Bo… Pani Cześka mówiła mi, że ksiądz przepada za rosołem…
Lubię bardzo rosół. To jest moja ulubiona zupa obok pomidorówki. Więc te dwie zupy ze sobą konkurują. Powiem tak, jak mi się rosół znudzi… to sobie robię z niego pomidorówkę… I czasami jest tak, że zupa taka bardziej treściwa jest moim jedynym daniem obiadowym. Ale powiem, że nie przepadam za drobiem. Kiedyś nie lubiłem w ogóle drobiu, Teraz jest troszeczkę lepiej. W zupie, w rosole, jak sobie mogę zjeść kurę taką ugotowaną, to mi bardzo smakuje. I też jak jest możliwość wyboru, to taki fajny podsmażony udzik sobie wybiorę – nie ominę go na pewno.
7. Co jeszcze bardzo ksiądz lubi, albo jakie smaki pamięta z dzieciństwa?
Z dzieciństwa mam miłe wspomnienia. Z takimi potrawami, które moi rodzoce przywieźli ze Wschodu. Tato robił kołduny litewskie. Mój Tato pochodził, jego rodzina pochodziła spod Kowna, przed wojną mieszkali w Baranowiczach i na wielkie uroczystości domowe Ojciec robił kołduny, takie Litewskie kołduny z mocno przerośniętego mięsa surowego, tłustego, które się wsadzało do pieroga, gotowało, robił się taki fajny tłuszczyk, mięso się ugotowało w tym tłuszczyku, w tym rosołku. Pamiętam ten smak do dzisiaj, to jest jeden z takich smaków z mojego dzieciństwa, którego szukam.
Drugi smak, który czasem sobie pozwolę zaspokoić, to smak kwasu chlebowego. E.. to kiedyś piłem - może być. W mojej rodzinie był taki zwyczaj, że robiło się kwas chlebowy, dobry napój z chleba razowego na zakwasie, którego najpierw się moczyło, potem się odcedzało, potem się dodawało drożdży, troszkę cukru i cytrynę. Wychodził z tego świetny napój gazowany, zdrowy, naturalny. Powiem szczerze, że nauczyłem się robić ten kwas i też sobie czasami robię. Teraz jest możliwość dostania chleba na zakwasie, kupuję sobie chleb na zakwasie, co nie zjem, sobie odkładam, podsuszam i robię sobie kwas chlebowy.
A… jeszcze pomidorowa mojej Mamy, która też miała taki wyjątkowy smak. Zawsze się dziwiłem, dlaczego ona smakuje zawsze inaczej niż w stołówce, czy u kogoś innego. Mama mówiła: mam swoje tajemnice, nawet je poznałem. Mama zdążyła mi je zdradzić.
8. Gotuje ksiądz czasem sobie? A czym mógłby mnie ksiądz kulinarnie zaskoczyć?
Tak. Lubię gotować. Powiem, że taką potrawą, która mógłbym zaskoczyć, to jest zupa serowo-cebulowa. Taka zupa, której przepis znalazłem kiedyś w Internecie. Taką zupę robi się we Francji. Jest tam taki region, który w tych zupach celuje. I spróbowałem kiedyś zrobić i okazało się, że jest ona bardzo prosta w zrobieniu i bardzo pożywna, szczególnie z grzankami. Tak że polecam przepis na zupę cebulowo-serową.
(Ja nic nie sugeruję, ale najbliższa okazja na spróbowanie tej zupy przez Parafian – to urodziny księdza Proboszcza😉)
9. Dobra – zdradzamy dalsze sekretne życie naszego Proboszcza. Jak z kulturą u księdza?
Hm… trudna odpowiedź
No, chodzi mi o tę kulturę pisaną przez duże „K” rzecz jasna: Książka, Kino Teatr, telewizja?
Aha… Lubię bardzo czytać. Jeżeli chodzi o książki to lubię szczególnie książki historyczne, które nawiązują do historii. I tutaj potrafię się naprawdę zapomnieć. Czasami usiądę sobie wieczorem po Mszy Świętej do kolacji otworzę sobie książkę i… nagle robi się jedenasta (23). Lubię książki, które są oparte o konkretne fakty, o konkretne wydarzenia. Ostatnio przeczytałem bardzo grubą książkę o życiu Stalina. Książka była napisana w taki sposób, że nie można się było do niej oderwać. Lubię książki historyczne, jeżeli chodzi o moje takie zainteresowanie.
A telewizor? Natomiast w telewizorze też lubię filmy. To mi zostało z mojej młodości. Lubię filmy wojenne i thrillery, takie filmy z napięciem. Jeżeli chodzi o muzykę, to nigdy nie miałem zamiłowania do muzyki, choć lubię sobie posłuchać muzykę poważną. Mam jeszcze stare płyty, które, jako młodzieniec zbierałem. Bardzo lubię muzykę folkową… Bardzo podobają mi się rytmy irlandzkie, lubię muzykę szkocką, lubię też śpiewy balladowe, no takie związane z poezją śpiewaną. To są takie moje klimaty muzyczne. Jeżeli chodzi o teatr czy filharmonię, to powiem szczerze, że mimo możliwości nie korzystam. Pochodzę z Kluczborka, gdzie takich miejsc kultury nie było, a w Opolu tych możliwości jest dosyć sporo. Zbyt gorliwie z tego nie korzystam, nie tyle, że nie czuję takiej potrzeby, ale nie jest to w zakresie moich pierwszych potrzeb.
10. A teraz tak trochę w rentgena się zamienimy. Jest celibat. Najgorsza jest samotność.. Wielu księży sobie z nią nie radzi. A jak to u księdza wygląda? Nie potrzebuje ksiądz pomocy psychologicznej w tym zakresie? Pytam tak na wszelki wypadek….
Powiem tak. Ja też staram się rozmawiać o tych sprawach. Mam znajomych, którzy się w tych sprawach specjalizują i są osobami wykształconymi w tym zakresie, ja też korzystam z ich pomocy. Rozmawiamy o sprawach, które np. są we mnie i potrzebuję np. wsparcia psychologicznego, korzystam ze wsparcia ich pomocy. Uważam i rozumiem, jakie to jest ważne. Z tego względu, że jako wikary na drugiej parafii współpracowałem z Panią psychoterapeutką, która zajmowała się uzależnieniami. Współpracowaliśmy razem. Ona wysyłała do mnie osoby, które potrzebowały wsparcia duchowego, a ja do niej wysyłałem osoby, które potrzebowały wsparcia psychologicznego. Dlatego jestem za tym, aby ludziom dawać taką możliwość np. wsparcia psychologicznego u nas na parafii. Też mamy taką możliwość, aby utworzyć taki gabinet psychoterapeutyczny.
Pytanie dodatkowe świąteczne
11. Proszę Księdza. Są Święta. Co chciałby ksiądz przekazać naszym Parafianom przy okazji tych Świąt?
Wiem, że te święta przeżywamy tak mniej emocjonalnie, niż święta Bożego Narodzenia, Chociaż Święta Wielkanocne są zdecydowanie świętami fundamentalnymi chrześcijaństwa i dotyczą takiego ważnego wydarzenia, jakim jest Zmartwychwstanie Pana Jezusa.
Chciałbym życzyć Wszystkim naszym Parafianom takiej szczerej, serdecznej więzi, relacji z Panem Bogiem odkrywania tego Jego "Jestem". Mam świadomość tego, jakie to jest bliskie, jakie to jest trudne rozmawiać z Bogiem, jak z przyjacielem, traktować, go jako kogoś Obecnego.
Bo jako ludzie jesteśmy bardzo mocno skoncentrowani na tu i teraz, na tym naszym życiu, które wyraża się przez nasze ciało, zmysły, przez konkretne zadania. Natomiast Bóg wydaje się taki bardzo ulotny, transcendentny, nieobecny.
Ja moim Parafianom chciałbym życzyć takiego nieustannego doświadczenia przez wiarę miłującej obecności Pana Boga tego, aby czuli się przez Niego kochani, aby czuli się w Jego obecności bezpieczni, silni, mieli poczucie bezpieczeństwa, że Ktoś mądrzejszy, Ktoś silniejszy, Ktoś wszechmocny naprawdę troszczy się o ich życie nie tylko na Ziemi, ale o pełnię życia w Niebie.
Takiej wiary, takiej ufności, takiego pokoju płynącego z tej wiary życzę moim Parafianom na te Święta Wielkanocne i na całe Ich życie.
Dziękuję Księże proboszczu za udzielnie wywiadu.
W imieniu Parafian dziękuję za Wielkanocne Życzenia.
Zanim dojdziemy do podsumowania, chwila takiej mojej osobistej refleksji która powstała już po tej rozmowie.
W Wielki Czwartek słyszałem, jak Ksiądz Proboszcz, coś tam powiedział, że przytył, że ledwo się dopina, że spodnie się skurczyły i takie tam…😐
A teraz już podsumowanie:
1. Cieszymy się że mamy takiego lubianego i kochanego Księdza Proboszcza.
2. Cieszymy się również, że Ciocia Frania była uparta i bardzo gorliwie się modliła, aby mały Jaruś został księdzem.
3. Cieszymy się też, że ksiądz ma swoje kulinarne smaki. Ale, no jest jedno ale…
Tutaj kierujemy naszą uwagę w stronę Pani Czesi, która często gotuje księdzu i mówi że rosół dla Niego musi być być z indyka albo z kaczki. (Kto nie wie o co chodzi to niech wywiad z Panią Czesią poczyta).
Pani Czesiu wybieramy od dzisiaj tylko chudziutkiego indyczka albo chudziutką kaczuszkę, bo nam ksiądz utyje za bardzo. 😒
4. Propozycja dla Parafialnego Chóru: uwzględnijcie w swoim repertuarze muzykę folkową, takie tańce irlandzkie i muzykę szkocką, które Ksiądz Proboszcz tak bardzo lubi. Będzie, (tak po góralsku), że HEJ !!!😊
5. Jak nie możecie się do księdza dodzwonić (też tak macie?), to znaczy że czyta grubą książkę. Ale przed północą skończy.
Pozdrawiamy 🙋